Nie wszyscy jednak wsiedli do autobusu. Zabrakło w nim Rafała Sroki, Macieja Sulki i Martina Voznika. Ponoć kontuzje ich zatrzymały, chociaż niektórzy twierdzili, iż pierwszego i ostatniego całkiem inne okoliczności. Szczególnie brak pary obrońców był odczuwalny, bo Podhale w pierwszej tercji ( spotkanie rozpoczęło się z 30- minutowym opóźnieniem) aż siedem razy grało w osłabieniu. Napór gospodarzy więc był ogromny. Obrońcy zwijali się jak w ukropie. Dość długo nowotarżanie bronili się, ale gdy przez 110 sekund przyszło im grać w podwójnym osłabieniu, skapitulowali. Była to 17 minuta. Do tego momentu miejscowi tylko raz pokonali ostatnią instancję przyjezdnych. Zaraz po utracie drugiego gola Ivičič znalazł się oko w oko z golkiperem gospodarzy i…trafił wprost w niego. Žilina wyprowadziła kontratak i cieszyła się z trzeciej zdobyczy bramkowej. 28 sekund przed końcem pierwszej tercji „dobił” górali Drevenák.
- Sędziowie dobrze gwiżdżą. Gramy faul – przyznał szkoleniowiec Podhala. – Nie nadążamy za przeciwnikiem. Trudno w takich okolicznościach mówić o nawiązaniu walki. Widoczny jest brak pary obrońców Sroka, Sulka.
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów wpadł do szatni i udzielił zawodnikom ostrej reprymendy. – Mam nadzieje, że pomoże – odparł, gdy opuszczał szatnię.
Pomogło. W drugiej tercji Podhalanie byli innym zespołem. Uważniej grającym w obronie i potrafiącym groźnie ukłuć przeciwnika. Najostrzejsze żądło posiadał Bakrlik, który trzy razy pokonywał bramkarza gospodarzy. Jednego gola dorzucił Gruszka i po 34 minutach było 4:4. Miejscowi kibice zaczynali nieśmiało gwizdać. To jakby zeźliło miejscowych, którzy dwa razy porządnie zakręcili góralami w ich tercji obronnej. W 38 minucie pogubili się obrońcy, obaj rzucili się do narożnika lodowiska, by zablokować Barinka, a zapomnieli o kryciu przed bramką. Słowacki napastnik poradził sobie z dwójką rywali i precyzyjnie rzucił „gumę” między kola bulikowe do pozostawionego bez opieki kolegi. Ten, mając dużo swobody, wycelował pod poprzeczkę.
- Zagraliśmy bez fauli, kombinacyjnie, szybciej krążkiem i od razu były tego efekty – mówi w przerwie asystent trenera, Marek Ziętara. – Przy stracie ostatniego gola zabrakło wymienności funkcji.
Z optymizmem oczekiwaliśmy trzeciej odsłony, tymczasem już po 31 sekundach gospodarze skarcili Podhalan za brak asekuracji i krycia pod własną bramka. W tej części gry uwidocznił się brak sił u przyjezdnych. W każdej sytuacji byli o ułamek sekundy wolniejsi, a co za tym idzie niedokładni.
- Ostatnio ostro trenowaliśmy, nawet dzisiaj przed wyjazdem zaaplikowałem zawodnikom potężną dawkę zajęć. Ale też jesteśmy dwa tygodnie do tyłu w treningach na lodzie. Musimy odrabiać stracony dystans Nie dziwie się, że zabrakło im pary – przyznaje Milan Jančuška. – Gospodarze pokazali nam też nad czym jeszcze musimy pracować. Młodzież też przekonała się, że to nie polska liga i musi mocno zasuwać.
MsHK Garmin Žilina – Podhale Nowy Targ 8:4 (4:0, 1:4, 3:0) karne 1:0.
1:0 – Brandis – Palovčík – Barinka (3:32),
2:0 – Drevenák - Ondrej (16:38 w podwójnej przewadze),
3:0 – Valášek (18:03),
4:0 – Drevenák (19:32),
4:1 – Bakrlik – Baranyk (26:48),
4:2 – Bakrlik – Suur (29:45),
4:3 – Gruszka – Ziętara (30:25),
4:4 – Bakrlik (33:18),
5:4 – Hájnik – Drevenák – Ondrej (37:33),
6:4 – Krajči – Barinka (40:31),
7:4 – Barinka – Krajči (42:20),
8:4 – Valášek - Horák – Torok (48:43).
Karny: Palovčík.
MsHK Garmin Žilina: Beňo; Ondrej – Škuta, Rúfus - Turoň, Horák - Krčula, Sekáč - Kolarz; Barinka - Palovčík - Krajči, Drevenák - Koložváry - Török, Škoda - Hreus – Kokavec, Brandis - Valášek - Hájnik. Tréner Ladislav Spišiak.
Podhale: Zborowski; Ivičič – Łabuz, Dutka – Suur, Marek – Kret, Gaj; Malasiński – Zapała – Batkiewicz, Bakrlik – Dziubiński – Baranyk, Ziętara – Bryniczka – Gruszka, Kapica – Neupauer – Kmiecik, Iskrzycki. Trener Milan Jančuška.
Tekst + foto Stefan Leśniowski, Žilina