Nie przyjechał na wczasy, by poślizgać się na lodzie. Myśli poważnie o hokejowej karierze. Nie ukrywa, że chciałby zostać zawodowym hokeistom. Wybrał dobrze. Znalazł się w klubie, który w kraju najlepiej pracuje z młodzieżą. Od lat młode „Szarotki” niepodzielnie panują na krajowych taflach, co roku zgarniają wór medali i to najczęściej z najszlachetniejszego kruszcu. Syn byłego kapitana piłkarskiej reprezentacji trafił do grupy juniorów młodszych, która w minionym sezonie sięgnęła po mistrzowskie berło.
– Hokej jest ciekawszy od futbolu – twierdzi 16 –latek, który dopiero poznaje hokejową atmosferę i kolegów. – Spodobał mi się. Chociaż wszystkie sporty są męskie, to ten jest najbardziej męski. Chciałem trenować z najlepszymi trenerami, którzy przykładają się do tego co robią. Od nich można się czegoś nauczyć, a nie od kogoś, kto olewa trening. Po pierwszych treningach nie ukrywam, że moje hokejowe rzemiosło jest słabe. Nie przejmuję się tym. Nie przyjechałem tutaj jako „gwiazda”, tylko aby się czegoś nauczyć. Od dwóch lat amatorsko trenuję hokej w rodzinnym Lublinie. Podkreśliłbym słowo „bardzo amatorsko”.
Junior Bąk nie poszedł więc w ślady ojca, chociaż, gdy przebywali we Francji, kopał futbolówkę w Lens i Lyonie. – Futbol nie pociągał mnie tak bardzo jak hokej – mówi. – Nie wszyscy może wiedzą, że tata też kiedyś pałał wielką miłością do hokeja. Grał w ligach młodzieżowych i marzył o tym, by zagrać w koszulce w szarotką na piersi. Wybrał jednak piłkę nożną, ale jak podkreśla, gdyby dostał drugą możliwość wyboru, to postawiłby na hokej lub koszykówkę. Tata w sprawach sportowych udziela mi wskazówek, ale reszta zależy już ode mnie. Przenoszę się do Nowego Targu. Od września będą łączył pasję z obowiązkami szkolnymi. Uczęszczał będę do pierwszej klasy LO im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu. Ostatnio sporo czasu spędziłem we Francji i mam co nadrabiać. Do rozłąki jestem już przyzwyczajony. Drużyna mnie dobrze przyjęła i nie myślę, żeby było źle.
Stefan Leśniowski