06.10.2012 | Czytano: 1737

Hokej dla wybranych(+zdjęcia)

- To ma być zespól z aspiracjami do ekstraklasy? – dziwił się trzykrotny olimpijczyk, Gabriel Samolej, obserwując poczynania bytomian. Poloniści nie istnieli na tafli, od pierwszego gwizdka arbitra tylko się bronili. Przyjechali po jak najmniejszy wymiar kary.

Dlatego najgoręcej było przed meczem. Już tradycyjnie, od 15 lat, sezon rozpoczyna się z kłopotami. Właściciel lodowiska nie zdążył usunąć usterek, by obiekt był przeznaczony do organizowania imprez masowych. Straż nie wydała zgody i organizatorom wolno było wpuścić na stadion tylko 299 szczęśliwców. Czy można się dziwić zdenerwowaniu niektórych kibiców. Szkoda, że naszego panujące MF nie było, bo dowiedziałby się, co o działalności jego i jego pracowników lud myśli. 

Kolejne zaskoczenie, to brak na ławce trenerskiej Andrzeja Secemskiego i Franciszka Kukli. Zastąpił ich Sebastian Steiner. Szybko się okazało, że dla ich mocodawcy priorytetem były spotkania juniorów z Sokołami Toruń i do prowadzenia tych meczów zostali oddelegowani.

- Liczyłem, iż rywal stawi nam większy opór – mówi trener Marek Ziętara. – Wiedziałem też, że nie będzie to ładne widowisko, gdyż bytomianinie, odkąd pamiętam, zawsze grali destrukcyjnie. Ograniczali się do wybijania przeciwnika z rytmu i czyhali na kontry. Z takim przeciwnikiem trudno się gra. Akcje nie są płynne. Były dzisiaj takie momenty, w których gra była szarpana. Fizycznie z każdą minutą bytomianie odpływali i tylko kwestią czasu było, kiedy posypią się bramki. Ważne są trzy punkty z bądź co bądź z aspirantem do awansu.

Spotkanie zaczęło się wyśmienicie dla miejscowych. Już pierwsza interwencja Szydłowskiego, w 15 sekundzie, polegała na wyciągnięciu krążka z siatki. Biela „przestrzelił” jego parkany i krążek „zatańczył” w polu bramkowym. Dojechał Neupauer i wepchnął krążek do pustej bramki. Arbiter jednak jako strzelca wpisał do protokołu Bielę. Wydawało się, że kolejne bramki będą kwestią czasu, bo „Szarotki” napierały, ale w ich akcjach ofensywnych było mnóstwo dymu, a mało ognia. W 8 minucie mogło się to zemścić, gdyż bytomianie wygrali wznowienie w tercji Podhala. Sprytnie Kukulski podbił kij jednemu z gospodarzy i z 2 metrów posłał „gumę” wysoko nad poprzeczką. Goście sporadycznie atakowali, jeśli już stwarzali sytuacje, to po kiksach górali w obronie. Nawet grając w przewadze nie zdołali założyć „zamka”, oddali zaledwie jeden strzał, jeśli tak można nazwać „motyla”. Na drugie trafienie gospodarzy przyszło nam czekać do 15 minuty. Wtedy bytomianie sprezentowali „gumę” D. Kapicy, a ten natychmiast odegrał ją do Bomby, który bez problemów trafił w odkrytą część świątyni Szydłowskiego.

Wydawało się, że goście nie mają już czego bronić i podejmą otwartą walkę. Tymczasem uznali, iż przyjechali po najmniejszy wymiar kary i dalej grali destrukcję. Czwórką zawodników ustawili strefę na niebieskiej linii i tylko jeden zawodnik operował z przodu. Toteż akcji ofensywnych w ich wykonaniu było co kto napłakał. Dopiero w 26 minucie Rajski po raz pierwszy w tej tercji interweniował, a chwilę później Puzio przestrzelił „setkę”. W miarę upływu czasu zaczęło brakować pary gościom. Momentami to tak wyglądało, jakby cały czas grali o jednego zawodnika mniej. Nowotarżanie zamykali ich w „zamku”, ale skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Bomba (28 min.) i Neupauer (31 min.) zmarnowali „setki”, a Bryniczka w 25 min. ostemplował spojenie słupka z poprzeczką. Było też kilka akcji, „sztuczek” w wykonaniu górali, który wywołały aplauz na widowni. W końcówce odsłony wreszcie podwójna garda bytomian opadła i zaczęli inkasować ciosy. Strzeleckie szczęście było przy ataku dowodzonym przez D. Kapicę, który zdobył wszystkie trzy gole w tej fazie meczu.

- W końcu zaczęło wchodzić to co trenujemy – mówi strzelec dwóch bramek, Bartek Bomba. – Jestem zadowolony. Mogłem mieć więcej goli na koncie, bo miałem sytuację, ale… zostawiam sobie na jutro.

Dwa razy do siatki bytomian trafił też Daniel Kapica. – Dwa razy świetnie nagrał mi Jozi, a mnie nie pozostało nic innego jak tylko dostawić łopatkę kija – mówi. – Przy drugim golu wyprowadzili świetną akcję z naszej tercji. Świetną robotę wykonał Bomba, który zaabsorbował drugiego obrońcę i ja mogłem wjechać środkiem na czystą pozycję.

W 48 min. kapitalnym prostopadły podaniem popisał się Łabuz. Biela znalazł się sam na sam, ale nie wykorzystał sytuacji, pojechał za krążkiem, odegrał go zza bramki do Łabuza, a ten huknął pod „łatę”. Na tym nie skoczyły się emocje. W ostatnich 50 sekundach jeszcze dwa razy krążek po strzałach Zarotyńskiego i M. Michalskiego zatrzepotał w siatce. Ostatni gol padł równo z syrena.

Golkiper Podhala sporo się w tym meczu nie napracował. Zachował czyste konto, to już drugie w trzecim meczu. – To dobrze świadczy o obronie. Gramy konsekwentnie z tyłu. Na pewno musimy nastawić celowniki, żeby krążki trafiały do celu – powiedział Tomek Rajski.

- Bałem się o defensywę – przyznaje trener – ale mimo kilku błędów nie dopuściliśmy do kontry dwa na zero, czy dwa na jeden. Czas pokaże na ile jesteśmy dobrzy z tyłu, gdy przeciwnik będzie bardziej wymagający.

MMKS Podhale Nowy Targ – Polonia Bytom 8:0 (2:0, 3:0, 3:0)
1:0 Biela 0:15
2:0 Bomba (D. Kapica) 14:58
3:0 Bomba (Ištocky) 27:30 sygnalizowana kara
4:0 D. Kapica (Ištocky, Bomba) 35:38
5:0 D. Kapica (Ištocky, Bomba) 39:15
6:0 Łabuz (Biela) 47:51
7:0 Zarotyński ( Łabuz, Neupauer) 59:10
8:0 M. Michalski (F. Wielkiewicz) 60:00

Sędziowali: Baca (Oświęcim) – Ciastoń (Kraków) i Niżnik (Nowy Targ).
Kary: 10 – 8 min.

MMKS Podhale: Rajski – Łabuz (2), Mrugała, Zarotyński, Neupauer (2), Biela – K. Kapcia, Landowski, M. Michalski (2), Bryniczka (2), F. Wielkiewicz – Gaczoł, Tomasik, Ištocky, D. Kapica, Bomba (2) –Stypuła. Trener Marek Ziętara.
Polonia: Szydłowski (37:13 Szopa) – Banaszczak (2), Owczarek, Puzio (2), Kogut, Kłaczyński – Urban (2), Stępień (2), Gawlina, Kukulski, Dreweniak – Steiner. Trener Sebastian Steiner.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama