15.05.2010 | Czytano: 1308

Profesorowie i uczniowie (+zdjęcia)

10 – krotny mistrz Polski – Blast Szarotka - nie zawiódł. W dwóch podejściach pokonał półfinałową przeszkodę i dotarł do finału. X3M Górale jeszcze muszą walczyć. Po wpadce w Zielonce wyrównali stan rywalizacji.

Blast Szarotka Nowy Targ – Absolwent Sielec 14:5 (6:1, 5:2, 3:2)
Bramki: dla nowotarżan: Bocheński 3, Chlebda 3, Kasperek 2, Budzoń 2, Lech 2, Ossowski, Augustyn.
Stan rywalizacji play off 2:0. Awans: Blast Szarotka.
Blast Szarotka: T. Mikłusiak; Ligas – Wojtak, Kasperek – Budzoń; Ossowski – Chlebda – Sawina, Bocheński – Augustyn – Lech.

- Absolwent jest slaby. To my graliśmy u nich kichę, ale zwycięzców się nie sądzi. Dzisiaj powinien być spacerek – zapowiadał Wojciech Batkiewicz, jedynaka w bramce mistrzów kraju, tym razem siedząca na ławce. – Trzeba dać szansę młodym. Wiecznie nie będę bronił – tłumaczył.

Usiadłem obok niego i widać było, że żyje spotkaniem. Co chwilę podnosił się z ławki, udzielał rad kolegom i komentował wydarzenia na parkiecie. A na min rządzili i dzielili gospodarze. Wystąpili w roli profesorów. Piłeczka krążyła im od kija do kija, bardzo szybko, po precyzyjnych podaniach i z pierwszego. Szybko więc zaczęły wpadać gole. Jeden piękniejszy od drugiego, a poprzedzały je akcje jak z podręcznika. Palce lizać!.

Lekcję nowoczesnego unihokeja rozpoczął jeden z wielkich profesorów, Lech już w 77 sekundzie. Żeby było śmieszniej, to otrzymał patelnię od Schulza, który... występował z numerem 77. Chwilę później za wykład wziął się profesor Ossowski. Pokazał uczniowi jak zdobywa się gole strzałem ciągnionym i niesygnalizowanym. Korepetycje z „zawijasa” udzielił Adrian Bocheński. – „Dziadek” zdobył gola po swojemu – odparł Batkiewicz. – Ale robią im wodę z mózgu – dodawał za chwilę, gdy kumple kręcili kręciołki pod bramką gości. Było też trochę luzu i śmiechu na ławce. – Wymieńcie piłkę, bo jest krzywa – proponował Augustyn, gdy Kasperek po raz drugi w nią nie trafił.
Goście też mieli szanse. W 8 minucie ostemplowali poprzeczkę, a chwilę później Cukier „zmaścił” wyborną okazję. Zdobyli też gola, gdy grali w przewadze. Tylko zeźlili tym górali, którzy zrewanżowali się dwoma.

Mistrzowie w kolejnych odsłonach zaaplikowali rywalowi osiem goli, ale to i tak był najniższy wymiar kary jaki ich spotkał. Po prostu gospodarze mają gołębie serca i nie chcieli „dobijać” przeciwnika. Bawili się nim w kotka i myszkę, grając metodą tysiąca podań. – Chcą wjechać z piłeczką do bramki – ocenił Batkiewicz, który często wykrzykiwał: - Nie zapominać o tyłach – gdy nadziewali się na kontry.
- Pierwsza tercja ustawiła mecz. Zagraliśmy szybko, kombinacyjnie i przeciwnik nie miał nic do powiedzenia. – Im dalej, tym za dużo było w naszej grze zabawy, wymiany piłeczki w nieskończoność. Niemniej multum mieliśmy okazji, by wynik był wyższy – komentuje kapitan Szarotki, Lesław Ossowski
X3M Górale Nowy Targ – MUKS Zielonka 8:2 (3:0, 1:0, 4:2)
Bramki dla Górali: Kostela 3, Sąder 2, Bełtowski 2, Rusnak.
Stan rywalizacji play off: 1:1.
X3M Górale: Pawlik; Garb – M. Mirek, Chrobak – Cholewa; Siaśkiewicz – Bełtowski – Bisaga, Kostela – Rusnak – Sąder, Lipkowski.

Wicemistrzowie kraju po sensacyjnej porażce w Zielonce, przystąpili do meczu mocno zdeterminowani, z emanującą wprost wolą zwycięstwa. Od pierwszych minut narzucili swój styl gry, atakując non stop rywala. W każdej odsłonie oddali więcej strzałów na jego bramkę. W sumie było ich 33, podczas gdy Zielonka tylko 18 razy niepokoiła golkipera gospodarzy. Górale przede wszystkim grali bardzo uważnie w defensywie. Rozbijali ataki Zielonki daleko od bramki, blokowali strzały Nie popełniali takich błędów jak w pierwszym przegranym meczu.
Gościom udało się zachować czyste konto tylko przez osiem minut. Sygnał do ofensywy dał Bełtowski, a podjął go cały zespół. Efektem były dwa gole autorstwa Sądera.
Grano ostro, po męsku. Nie było zlituj się. Często więc zawodnicy wchodzili w kolizję z przepisami i musieli odpoczywać na ławce kar. Szczególnie w drugiej tercji było sporo wykluczeń., po tym jak Rusnak po raz czwarty zmusił ostatnią instancję przyjezdnych do wyjęcia piłeczki z siatki. Goście odpowiedzieli dwoma trafieniami dopiero przy stanie 5:0 dla Górali, którzy jednak szybko zwarli szeregi i Bełowski oraz dwa razy Kostela „uciszyli” aspiranta do finału.
- To był najlepszy mecz w naszym wykonaniu w tym sezonie – twierdzi strzelec trzech goli, Piotr Kostela. – Przystąpiliśmy do niego zdeterminowani jak nigdy i pokazaliśmy na co nas stać. Kluczem do zwycięstwa była świetna gra w defensywie. Zneutralizowaliśmy najmocniejszą broń Zielonki, strzały z zawijasa spod bandy. Przeciwnik miał mało sytuacji golowych. Z obrony wychodziliśmy do szybkich kontr. Konsekwentnie zagraliśmy od pierwszej do ostatniej sekundy. Jesteśmy optymistycznie nastawieni przed jutrzejszym decydującym pojedynkiem, ale to jest sport i wszystko może się zdarzyć.

Stefan Leśniowski
Foto Mateusz Budzyk

Komentarze







reklama