22.02.2024 | Czytano: 2656

MPJ. To nie powinno się zdarzyć

Po drugim dniu turnieju o mistrzostwo Polski juniorów, który rozgrywany jest na lodowisku w Toruniu, sytuacja w tabeli się zagmatwała.



 
Otóż wszystkie drużyny miały po jednym zwycięstwie. Kto dzisiaj wygra, ten z tej grupy awansuje do gier o medale. Jastrzębianie ogrywając rano Cracovią wywalczyły sobie ten awans. Podhale przed potyczką z Bytomiem zajmowała ostatnie miejsce, gdyż miało najgorszy bilans bramek. Jak się rzekło tylko zwycięstwo  premiowało górali do dalszych gier, porażka oznaczałaby powrót do domu. Niestety, ale medale nie będą  dla nowotarżan.
 
Podhale od początku miało więcej z gry.  Najlepszą sytuację miał Czyrkin, ale to rywale objęli prowadzenie. Chyba drugi czy trzeci raz zagościli w tercji obronnej górali i spod bandy zaskoczyli Zająca. Inna rzecz, że napastnik, który znajdował się przy Srokoszu całkowicie go opuścił.  Na szczęście błyskawicznie „Szarotki”  doprowadziły do wyrównania podczas gry w przewadze.   Łojas po raz pierwszy w tym turnieju zdobył gola.  Podhale stwarzało sobie sytuacje, ale kolejny raz gola zdobył przeciwnik. Kasianczuk zza bramki trafił w parkan Zająca i krążek majestatycznie wtoczył się do bramki. Za chwilę Zając po raz trzeci skapitulował po strzale z dystansu. Takie krążki nie powinny wpadać. Nawet, gdy  strzelec  miał mnóstwo miejsca, by oddać strzał. Nowotarżanie kompletnie, nie pierwszy raz, w swojej tercji odpuszczali krycie.
 
Co znaczy dobry bramkarza, przekonali się górale. W drugiej tercji atakowali, starali się gonić wynik, ale stojący miedzy słupkami T. Jaworski nie dał się pokonać. Był czujny przy strzałach z dalszej i z bliskiej odległości (Malasiński). To wyraźnie frustrowali nowotarżan, którzy z biegiem czasu zaczęli grać nieodpowiedzialnie.  Łapali kary, a powinni rozumieć, że to tylko woda na młyn przeciwnika, Dodajmy głupie kary, bo tak można nazwać przewinienie Łojasa, który wybił kij z ręki rywalowi, w dodatku daleko od akcji.  Do niego na ławce kar dołączył Michalski i zamiast gonić trzeba był w trójkę odpierać ataki bytomian. Mało tego, gdy polonista złapał karę, to 9 sekund za nim powędrował na ławkę kar Długopolski. No i bytomianie po raz czwarty pokonali Zająca. Można rzec, że posprzątali.
 
W 49 minucie do siatki bytomian trafił Żółtek (najskuteczniejszy gracz w zespole w turnieju) i wydawało się, że dał jeszcze nadzieje na udany pościg, ale… 12 sekund później kolejny raz nie popisał się Zając i rywal powrócił na trzybramkowe prowadzenie. Za moment jeszcze raz skapitulował, strzałem spod niebieskiej. Wreszcie Malasiński zdobył gola. Gdy jeden z bytomian złapał karę, trener Podhala, na 4 minuty i 6 sekund przed końcem,  wycofał bramkarza i Kuzak na raty trafił do pustej bramki.
 
Nowotarżanie nie wyszli z grupy, o której przed czempionatem mówiono, że jest słabsza niż druga. Jak na potencjał  zespołu nie powinni mieć problemów z awansem do czwórki. A jednak! CV jednak nie gra. Fiński szkoleniowiec nie potrafił zbudować kolektywu, ale jak miał to zrobić, skoro przed najważniejszą imprezą władający klubem pozwolili mu wyjechać do kraju.  Zjawił się kilka dni przed turniejem.  Zabrakło mu też rozeznania w siłach przeciwników, by ustalić taktykę.  
 
MMKS Podhale Nowy Targ – Polonia Bytom 3:7 (1:3, 0:1, 2:3)
0:1 Srokosz – Niewiadomy (7:24)
1:1 Łojas – Michalski – Bury (9:19 w przewadze)
1:2 Kasianczuk – Kuzak (14:46)
1:3 Cieślak – Wilk – Płonka (17:27)
1:4 Łaptinow – Kuzak – Majewski (38:09)
2:4 Żółtek – Bury – Łojas (48:05)
2:5 Łaptinow – Kasianczuk (48:17)
2:6 Majewski – Łaptinow – Kasianczuk (53:00 w przewadze)
3:6 Malasiński – Michalski - Valtonen (54:47)
3:7 Kuzak (59:06 do pustej)
Podhale: Zając – Bury, Bryniarski, Valtonen, K. Malasiński, Długopolski – Pudzisz, Michalski, Sergiienko, Żółtek, Grbeniuk – Sroka, Rączka, Łojas – Gach, Czyrkin, Szczerba. Trener Markku Kyllonen.
Polonia: T. Jaworski – Majewski, Lemieszko, Kasianczuk, Kozak, Łaptinow – Lisowski, Kołodziejczak, Kołodziej, O. Jaworski, Zarański – Kukla, Cieślak, Płonka, Wilk, Witek – Srokosz, Niewiadomski, Zavacki, Kukliński, Hornik. Trener Mariusz Puzio.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama