28.12.2016 | Czytano: 6531

Ciupagą po głowie (+zdjęcia)

- Dostaliśmy ciupagą w głowę – powiedział jeden z oświęcimskich VIP-ów, gdy hokeiści Podhala po raz drugi i ostatni sięgali Puchar Polski.

Nowotarżanie w finale Pucharu Polski wystąpili pięć razy. Po raz ostatni przed rokiem. Po dramatycznym, porywającym i wygranym półfinale z GKS Tychy, nazajutrz w finale górale nie sprostali krakowianom. Wszystko to działo się na nowotarskim lodowisku. Kibice liczyli, że ich pupile nawiążą do sukcesów ekipy Andrzeja Słowakiewicza. Niestety Cracovia wygrała pewnie 5:0.

- Nie byliśmy w stanie przeciwstawić się przeciwnikowi. Nie mamy się czego wstydzić. Zagraliśmy na tyle, na ile nas było stać – powiedział Krzysztof Zapała.

- Zagraliśmy na sto procent naszych możliwości. To okazało się za mało, by zwyciężyć. Wszystkiego po trochu nam zabrakło – skwitował kapitan Jarosław Różański.

Za kilkanaście godzin „szarotki” będą miały okazję zrehabilitować się Krakusom w półfinale. Czy będą zdolne do tego? W tym sezonie z „Pasami” góralom nie idzie. Do tego w PP najprawdopodobniej wystąpią bez dwóch czołowych snajperów – Dariusza Gruszki i Jarmo Jokili. Bez armat trudno będzie się grało, tym bardziej, iż nowotarżanie mają problemy ze skutecznością. Gruszka co prawda wznowił treningi, ale jego udział w meczu stoi pod dużym znakiem zapytania. Fińskiego snajpera dopadło zapalenie oskrzeli. Szanse na wyzdrowienie przed czwartkową potyczką są znikome. Za to wyzdrowiał Jonii Haverinen, który opuścił dwa ostatnie spotkania.

Przecierał szlak

Andrzej Słowakiewicz przecierał szlak w Pucharze Polski. Był rok 2000. Podhale było po transformacji. Epoka Wieńczysława Kowalskiego dobiegała końca. W Nowym Targu powstał, z inicjatywy władz miasta, konkurencyjny MMKS. Władza chciała się pozbyć Wieńczysława Kowalskiego i Andrzeja Głowińskiego. Jak czas pokazał, słowo „miejski” w nazwie klubu było wielkim utrapieniem. Ale to już kawałek na inne opowiadanie.

„Szarotki” stanęły przed dylematem „co dalej”? Zresztą nie pierwszy raz w swojej historii. Jak zawsze w takich przypadkach możne kluby szybko zaopiekowały się najlepszymi zawodnikami. Popularny „Mąka” został - też nie pierwszy raz – strażakiem. Toteż awans do finału Pucharu Polski nowobudowanej drużyny był sporą niespodzianką.

Paweł Łukaszkla odwiedził hokeistów w Krynicy

- To nie był zespół, który miał Ewald Grabowski czy też jego następcy. Drużyna zaczęła się tworzyć, a nasz rywal był na fali –wspomina Andrzej Słowakiewicz. – Unia była wówczas najsilniejszą ekipą w kraju, skupiającą w swych szeregach najlepszych zawodników. Jak mnie pamięć nie myli, to miała w składzie 9-10 reprezentantów Polski. Nie byliśmy w krynickim finale faworytem, ale tanio skóry nie sprzedaliśmy. Przez blisko pół meczu utrzymywał się bezbramkowy rezultat. Po stracie pierwszej bramki dało znać o sobie większe doświadczenie przeciwnika. Zawsze można powiedzieć, że mogło być lepiej. Nikt wtedy nie pytał o pieniądze, grał sercem.

Watra i zbójnicki na lodzie

Sezon i rok 2004 był jednym z lepszych w historii. Drużyna pod wodzą Andrzeja Słowakiewicza, od wygrania bardzo mocno obsadzonego Spisskiego Pucharu, rozpoczęła marsz po dwa Puchary Polski. Potem przyszedł sukces w Interlidze i wicemistrzostwo kraju.

- Wygrana w Spisskiej Nowej Wsi była przedsmakiem tego co się później wydarzyło – opowiada Andrzej Słowakiewicz. – Potem przyszedł ogromny sukces na międzynarodowej arenie. Wygranie Interligi. To było coś. Po tym sukcesie dla polskiego hokeja zapaliło się zielone światełko. Niestety zamiast jechać do przodu, zatrzymaliśmy się przed nim. Zrobili to Słoweńcy i Węgrzy, z którymi rywalizowaliśmy. Do dzisiaj nie mogę pojąć jak mogliśmy odpuścić te rozgrywki, które niebawem przekształciły się w mocną EBEL. Byliśmy w jej przedpokoju. Organizatorzy chcieli byśmy nadal z nimi grali. Władze związku nie były tym projektem zainteresowane. Dzięki dobrej organizacji mogliśmy powalczyć z tymi drużynami. Potem do EBEL dołączyły zespoły austriackie i Chorwaci.

W styczniu 2004 roku Podhale po raz pierwszy wygrało Puchar Polski. Po ostatniej syrenie meczu z Toruniem fani Podhala, przy muzyce kapeli góralskiej, zgotowali hokeistom gorącą owację. Prezes SSA Wojas Podhale, Stanisław Małecki ubrany w stój góralski odtańczył na lodzie zbójnickiego, wokół „watry” powstałej z płonącego kapelusza. W jego ślady poszedł cały zespół.

- Dwa zdobyte puchary w Warszawie to niesamowite przeżycie, które do dzisiaj z wielkim sentymentem wspominam – przyznaje Stanisław Małecki. – Na pierwszy puchar pojechałem z kapelą góralską, a w torbie miałem strój góralki. Dzień wcześniej pojechała ekipa państwa Winiarskich z cateringiem. W dużym kotle gotowali góralskie potrawy. Razem z Toruniem byliśmy organizatorem finałowego spotkania. Do ostatniej chwili czekałem czy wygramy. Gdy zawyła ostatnia syrena wskoczyłem w strój góralski i z ciupagą wyruszyłem na taflę, by świętować z hokeistami. Kapela szła za mną. Wtedy zaczęło się dziać… Niesamowita historia. Zrobiliśmy niesamowity show i jednocześnie promowaliśmy nasz piękny region.


Niewiele brakowało, by z radości były nici. Hokeiści z Nowego Targu z przygodami i z dość dużym opóźnieniem dotarli do stolicy. Mieli wypadek drogowy. Tylko dzięki przytomności kierowcy nowotarżanie uniknęli zderzenia z betonowym słupem w Krakowie.

- Spóźniliśmy się do stolicy. Gdy dojeżdżaliśmy torunianie kończyli rozgrzewkę - przypomina Andrzej Słowakiewicz. – To przez długie procedury związane z wypadkiem. To wydarzenie miało wpływ na przebieg pierwszej tercji. Staraliśmy się wejść w rytm meczowy, ale osiągnęliśmy go dopiero w kolejnych odsłonach. Gdy wróciliśmy do swojego systemu gry, to torunianie pękli. Pokazaliśmy się w stolicy z dobrej strony oficjelom różnej maści.

Ciupagą w głowę

- Następny turniej w stolicy organizował Oświęcim. Wszyscy byli ogromnie zawiedzeni, że przyjechałem bez stroju góralskiego i kapeli. Wytłumaczyliśmy, że nie można powielać tych samych pomysłów – wspomina Stanisław Małecki.

- Każdy z kibiców wchodzących na mecz dostał koszulkę Unii i musiał ją ubrać. Byli z musu kibicami oświęcimskiego klubu – wspomina Andrzej Słowakiewicz.

- A my bez góralskiego stroju, bez kiszki z kapustą i dwukrotnie wędzonej kiełbasy, jak wcześniej, wygraliśmy – śmieje się Stanisław Małecki.

Stanisław Małecki ( z lewej) i Andrzej Słowakiewicz

- Gdy strzeliliśmy gola kibice w koszulkach Unii bili nam brawo. Prezesi Unii nie wiedzieli co jest grane. Mieliśmy publikę za darmo - dodaje popularny „Mąka”.

– Jeden z działaczy Unii zwrócił się do prezesa Kazia Woźnickiego: „Co k… znowu dałeś się ograć Małeckiemu” – z dumą mówi prezes Małecki. – Po finale nie zostaliśmy przez Unię zaproszeni na bankiet. Na szczęście w przydrożnej knajpce, którą już zamykali, spotkaliśmy sympatycznych ludzi, którzy wrzucili co trzeba na patelnie i ugościli nas.

Bardzo niezadowoleni po meczu byli oświęcimianie. Jeden z oświęcimskich VIP-ów rzucił krótko: - Dostaliśmy ciupagą w głowę.

24 rzuty karne

Oczekiwania przed sezonem 2005/06 były ogromne, po tym jak w poprzednim „szarotki” wywalczyły zaledwie piąte miejsce. Sprowadzono trenera z Czech – Zdislava Tabarę (rekomendacje miał wspaniałe, sześć tytułów z Vsetinem), który szybko zapłacił głową za słabe wyniki. Właściciel klubu schedę po nim powierzył Andrzejowi Słowakiewiczowi. On także nie doczekał końca roku. Stery nad okrętem „Podhale” przejął słowacki duet – Lubomir Rohaczik i Stefan Pollak. Doprowadzili „szarotki” do brązowego medalu, gdy wydawało się, że objęty w połowie listopada zespół ma nikłe szanse na grę w czwórce. Niestety nie udało się wywalczyć Pucharu Polski. Byłby to trzeci z rzędu triumf. Nie pomógł nawet atut własnego lodowiska i doping blisko 2000 gardeł. Trofeum i czek na 30 tysięcy złotych pojechały do Torunia.

Stefan Pollak (z lewej) i Lubomir Rohaczik
 

– Za bardzo chcieliśmy i presja nas zjadła. Na przeszkodzie do sukcesu stanął mający swój dzień bramkarz przeciwnika. Bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach. Inna rzecz, że pod jego bramką zbyt nerwowo było na hokejkach moich graczy. Karne to loteria. Boli, że przed własną publicznością nie potrafiliśmy zwyciężyć. Widowisko było przednie, ale do pełni szczęścia zabrakło skuteczności – powiedział trener Lubomir Rohaczik.

Ci, którzy nie wybrali się wtedy do nowotarskiej hali mieli czego żałować. Nieczęsto można być świadkami nieprzeciętnych emocji, niesamowitej walki przez 65 minut i oglądać 12 serii rzutów karnych! To był wspaniały występ tercetu Jarosław Różański – Marcin Kolusz – Marcin Kacir, który grał szybkim krążkiem, z pierwszego. To był właśnie klucz do rozmontowania defensywy gości. Z kolei strzały po lodzie, były receptą na pokonania toruńskiego golkipera.

Bez wątpienia bohaterem w nowotarskim zespole był Różański. W meczu zdobył dwa gole i tyleż razy pokonał „Wachę” wykonując rzuty karne. – Nie czuję się bohaterem. Byłbym nim, gdybym wykorzystał trzeci rzut karny. Wtedy puchar byłby nasz. Przy trzecim podejściu miałem już pustą bramkę, ale do niej nie trafiłem - powiedział „Różak”.


23 rzut karny na gola zamienił Suchomski, a potem Łabuz nie potrafił pokonać bramkarza rywala i w obozie toruńskim zapanował szał radości.

122 km/godzinę

Po raz pierwszy i ostatni na polskich lodowiskach zamontowano aparaturę do pomiaru szybkości wystrzelonego krążka. Krążek po uderzeniu Marcina Kolusza, który zatrzepotał w siatce, pędził z prędkością 122 km/godzinę.Finały Podhala


11.11.2000 - Krynica
Dwory SA unia Oświęcim – Podhale Nowy Targ 4:0 (0:0, 4:0, 0:0)

1:0 – Malicki – Mucha (24), 2:0 – Garbacz – Wojciechowski (26), 3:0 – Klisiak (36), 4:0 – L. Laszkiewicz – Wojciechowski – Piątek (40).
Dwory: Brnio; Gonera – Magiera, Piątek – Zamojski, Kłys – Czihal; Puzio – Parzyszek (12) – Klisiak, L. Laszkiewicz – M. Garbocz – Malicki, Karosz – Mucha (2) – Horny, Wieloch – Ryczko – Wojciechowski.
Podhale: Rączka; Piotr Gil (2) – Marcińczak, Sroka – B. Piotrowski, Paweł Gil (2) – Łabuz, Gretka – S. Smreczyński; Łyszczarczyk (2) – W. Słowakiewicz – Ł. Gil (2), T. Podlipni – Zaręba – Zapała (2), M. Piotrowski (2) – Biela – Malinowski, Rusinowicz – Koszarek – R. Smreczyński.

31.01.2004 – Warszawa
SSA Wojas Podhale Nowy Targ – TKH Nesta Toruń 5:2 (0:0, 2:1, 3:1)

0:1 – Dołęga – Korczak (27:30), 1:1 – Sroka – Różański – Voznik (34:02 w przewadze), 2:1 – Biela – Zapała (35:01), 3:1 – Ćwikła- Różański – Łabuz (49:49), 4:1 – Urban – Biela (52:04), 4:2 – S. Kiedewicz (55:15), 5:2 – Radwański (59:31 do pustej bramki).
Podhale: Radziszewski; Sroka – Wilczek, Łabuz- B. Piotrowski, Gil – Urban; Radwański – Voznik- Różański (2), Ćwikła – Moskal – Podlipni, Baranyk – Biela – Zapała.
Nesta: Ł. Kiedewicz; Korczak – Gromow, Pieczonkin – K. Piortowski, Dąbkowski – Chrząstek; Wojtarowicz – Orzeł – Bomastek (2), Proszkiewicz – Suchomski – Dołęga, Nikiel – Chrzanowski – S. Kiedewicz.

30.12.2004 – Warszawa
SSA Wojas Podhale Nowy Targ – Dwory Unia Oświęcim 5:4 (2:0, 1:2, 2:2)

1:0 – Łyszczarczyk – Radwański – Bobcek (9:07), 2:0 – Hajnos – Podlipni (14:10), 3:0 – Łyszczarczyk (27:50), 3:1 – Wojtarowicz – Jakubik (31:22 w przewadze), 3:2 – Puzio – Zamojski (37:13), 3:3 – Piekarski – Klisiak (45:53), 3:4 – Stebnicki – Piekarski – Zamojski (52:58 w przewadze), 4:4 – Łabuz – Sroka – Kotasek (56:21 w przewadze), 5:4 – Kolusz – Radwański – Łyszczarczyk (57:25).
Podhale: M. Batkiewicz; Sroka (2) – Wilczek (2), Łabuz – Piotrowski (2), Gil – Bobcek (2); Różański – Fiser (2) – Kotasek, Hajnos – Biela (2) - Podlipni, Radwański - Kolusz – Łyszczarczyk (2).
Unia: Jaworski; Piekarski – Zamojski, Gabryś (2) – Miedwiediew , Kozak – Kłys (2), Dulęba (2); Puzio – Stebnicki (4) – Klisiak, Mlinczenko – Jakubik (2) – Radwan, Jaros (2) – Stachura – Ryczko, Wojtarowicz (2).

30.12.2005 – Nowy Targ
SSA Wojas Podhale Nowy Targ – TKH ThyssenKrupp Toruń 4:4 (0:1, 3:2, 1:1) dogrywka 0:0; karne 3:4.

0:1 – D. Laszkiewicz – Romanovskis (4:28 w przewadze), 1:1 – Różański – Kolusz (25:39 w przewadze), 1:2 – Koseda – Mravec (27:55 w przewadze), 2:2 – Kolusz – Kacir (33:19), 2:3 – Romanovskis – Suchomski – D. Laszkiewicz (36:45), 3:3 – Rózański – Wilczek – Kacir (38:39), 3:4 – Mravec – Bomastek (42:35), 4:4 – Kacir – Różański (45:58). Karne: Różański 2, Jakes – Romanovskis 2, Mravec, Suchomski.
Podhale: Rajski; Sroka – Wilczek (2), Jakes – Gil, Łabuz – Zamojski, Piekarz; Różański – Kolusz (2) – Kacir, Podlipni (2) – Moskal – Łyszczarczyk, Zubek – Biela – Malinowski (4), Ćwikła – Zapała – Hajnos, Słowakiewicz. Trener Lubomir Rohacik.
TKH: Wawrzkiewicz; Sokół – Koseda (12), Fraszko (2) – Piotrowski, Dabkowski (2) – Korczak, Cinalski; Bomastek – Mravec (2) – Dołęga (2), Myszka (2) – S. Kiedewicz – Furo, Romanovskis – Suchomski – D. Laszkiewicz. Trener Jarosław Morawiecki.

30.12.2015 – Nowy Targ
TatrySki Podhale Nowy Targ – Cracovia 0:5 (0:1, 0:2, 0:2)

0:1 Rompkowski – Dziubiński (2:31), 0:2 Słaboń – Urbanowicz (22:24), 0:3 Urbanowicz (37:31), 0:4 Dziubiński – Urbanowicz – Rompkowski (40:49 w przewadze), 0:5 Urbanowicz – Damian Kapica (42:48).
TatrySki Podhale: Raszka; Haverinen – Jaśkiewicz, Ałeksiuk – Tomasik, Sulka – Łabuz (2), Wojdyła; Tapio (2) – Zapała – Jokila (2), McGregor – Wronka – Gruszka (4), Różański – Neupauer – Wielkiewicz, Zarotyński – Daniel Kapica - Michalski. Trener Marek Ziętara.
Cracovia: Radziszewski; Rompkowski – Grman, Novajovsky – Noworyta, Wajda (2) – Kruczek, Dutka (2) – Dąbrowski; Svitana – Dziubiński – Szinagl, Urbanowicz (2) – Słaboń – Damian Kapica, Drzewiecki – Pasiut (2) – Guzik (2), Kisielewski – Wróbel – Domogała. Trener Rudolf Rohaczek.

Stefan Leśniowski

PS: Bilety na finałowy turniej Pucharu Polski dostępne są w serwisie www.mt7.eu Koszt normalnej wejściówki na jeden mecz to 20 zł. Bilety ulgowe można nabywać już za 10 zł. Te drugie przeznaczone są dla osób uczących się (dzieci, młodzież i studenci) kobiet oraz emerytów. Pule biletów zostały podzielone na kategorie dla fanów poszczególnych drużyn lub neutralne. W ten sposób kibice każdego zespołu zajmą wspólnie miejsca w wyznaczonych dla siebie sektorach.

Półfinały, czwartek 29.12.2016:
Godz. 16:00 GKS Tychy – Tempish Polonia Bytom
Godz. 19:30 TatrySki Podhale Nowy Targ – Comarch Cracovia

Finał, piątek 30.12.2016:
Godz. 18:30 zwycięzcy półfinałów


 

Komentarze







reklama