Obrońca mistrzowskiego tytułu, Gabriel Marcinów był drugi na swoim Gasa Gasie 280. - W sobotę tuż przed startem rozstrzelił mi się przewód hamulcowy. Niestety w skrzynce z częściami zapasowymi zabrakło tego właśnie elementu. Jednak z nadzieją na cud wyciągamy felerną część, czas jednak nieubłagalnie biegnie. Po wymontowaniu okazuje się, że przewodu nie można naprawić, pozostaje wymiana. W tym momencie staje się cud. Na quadzie podjeżdża Bartek Tokarz, ojciec Andrzeja - młodzika, który trenuje i startuje pod okiem Michała Łapki w BKM Silesia Bytom. Bez chwili wahania proponuje pomoc w postaci wymontowania przewodu ze swojego Gas Gasa stojącego w garażu kilka kilometrów od miejsca zawodów. Czas leci... Jedziemy, wymontowujemy. Po powrocie okazuje się, że przewód prawie pasuje, po lekkim nadciągnięciu montujemy, odpowietrzamy i ... Start prawie półtorej godziny po czasie. Na pierwszą pętlę trzeba pokonać w dwie i pół godziny. Rozpocząłem szaleńczą pogoń. Byle zdążyć. Trial to precyzja, a ta nie znosi walki z czasem. Mimo to, z pierwszej
pętli przywiozłem tylko 16 pkt. i nie spóźniłem się. To dobry wynik. Druga pętla z takim samym dorobkiem punktowym. Mogło być lepiej, ale te nerwy i pogoń dają o sobie znać, łapię dwie piątki na teoretycznie średnich elementach. Na trzecim okrążeniu daje o sobie znać stres związany z awarią i pogonią, łapią mnie skurcze w nogach i rękach. Kolejne odcinki, to jazda z wielkim bólem i walka z własnym ciałem. W tej pętli kilka wpadek daje 21 pkt. karnych. Nazajutrz było zdecydowanie lepiej, mimo iż dokuczał mi bark, naciągnięty podczas treningów. Ale też Jiři Svoboda się poprawił. Ma lepszą technikę. To był jego teren, jazda po kamieniach. Dobrze trzyma na nich równowagę. Myślę, że w Ochotnicy i Nowym Targu, gdzie odcinki będą w leśnym terenie, łatwiej będzie mi z nim nawiązać walkę. Teraz wybieram się do Czech na mistrzostwa Europy. Po raz pierwszy rozgrywane będą według zasady non stop, bez zatrzymywania się. Nie wiem jak mi się pojedzie, jeszcze tak nie jeździłem. Jeśli mi siądzie, to będę uczestniczył w kolejnych rundach czempionatu Starego Kontynentu – powiedział obrońca mistrzowskiego tytułu, Gabriel Marcinów.
Na najniższym stopniu podium dwukrotnie stawał Michał Łukaszczyk. Po raz pierwszy w grupie A wystartował mistrz Polski młodzików, Oskar Kaczmarczyk. W pierwszej rundzie znalazł się tuż za podium, ustępując miejsca bardziej doświadczonym jeźdźcom z drużyny. W drugim starcie spadł o jedną pozycję niżej, wyprzedzony został przez Jakuba Łukaszczyka, który dzień wcześniej zawody ukończył na szóstej pozycji.
- Rozpocząłem starty w najmocniejszej grupie od najcięższej próby, bo takie jest rajd w Bytomiu – mówi Oskar Kaczmarczyk. – Zawody odbywają się w starym kamieniołomie, gdzie sekcje są kamieniste. Duże progi, dochodzące do dwóch metrów, a ja jechałem „125”. Mocy motocyklowi brakowało. Mało tego, ktoś nawet złożył protest, że jadę dużym motocyklem, ale po sprawdzeniu okazało się, że ten co zakapował za bardzo się wychylił. Musiało mu być głupio, bo wszystko było w porządku. Tak naprawdę rocznikowo jestem jeszcze młodzik, ale po zmianie regulaminu, gdzie decydują miesiące, przesunięty zostałem do klasy junior. Po dwóch startach ustępuje tylko Gabrysiowi. Start uważam za udany. Mam licencję, więc najprawdopodobniej wystartuje w czeskiej rundzie mistrzostw Europy.
W grupie B sensacja! Nowotarżanin Andrzej Luberda, jeszcze młodzik, pokonał w drugim dniu zawodów wielce utytułowanego i doświadczonego jeźdźca Tomasza Hajduka, który w pierwszej rundzie był najlepszy, a Luberda trzeci. Poprawili się też, ale o jedną pozycję jego koledzy klubowi Luberdy – Łukasz Zborowski i Bartosz Kwak. Pierwszy był szósty i piąty, drugi – siódmy i szósty.
W grupie C również konsternacja. Tomasz Siaśkiewicz objechał wielokrotnego mistrza Polski Bogusława Siekę, który nazajutrz uporał się z kłopotami sprzętowymi i pokazał klasę, wygrał w cuglach.
W Pucharze Polski Marek Pawlikowski dwukrotnie drugi, a za nim Krzysztof Guroś i Zbigniew Jedynak.
Stefan Leśniowski