25.07.2010 | Czytano: 1527

„Kaczor” w Ostrawie

Rigas Lauvas (Łotwa), M&M Sokol Pardubice (Czechy) – to kluby, których barwy przez ostatnie dwa sezony reprezentował wychowanek nowotarskiej Szarotki, Michał Dziurdzik, wielokrotny reprezentant kraju i mistrz Polski. W maju zanosiło się, iż filigranowy obrońca wyjedzie na testy do Szwecji razem z Arturem Kasperkiem.

Tymczasem w ubiegłym tygodniu dotarła do nas informacja, iż popularny „Kaczor” pozostaje w czeskiej ekstraklasie, tyle tylko, że reprezentował będzie barwy FBC BiX Ostrava.

- W szwedzkim klubie, który miał mnie testować, zmienił się zarząd, który ma inną wizję budowania drużyny – mówi Michał Dziurdzik. – Ta propozycja jest nieaktualna. Wybrałem się z moją starą drużyną z Pardubic na turniej Fat Pipe Cup. Widocznie moja postawa na parkiecie przypadła do gustu kierownictwu i trenerom FBC BiX Ostrava, bo złożyli mi propozycję gry w ich zespole. Przyjąłem ją i już w poniedziałek rozpoczynam przygotowania do nowego sezonu z nowym zespołem. Liga w Czechach startuje w połowie września. Mój nowy klub, podobnie jak poprzedni występuje w ekstraklasie. Zajął w minionym sezonie dziewiąte miejsce, podczas gdy drużyna, w której grałem sklasyfikowana została pozycję niżej. Ostrava to młody, wybiegany team, o sporej dozie ambicji. Chce z roku na rok piąć się wyżej w hierarchii czeskiej ligi. Będę miał okazję dalszego podnoszenia umiejętności, w lidze znacznie mocniejszej niż polska.

Dwa lata temu Dziurdzik wpadł w oko Łotyszom podczas Pucharu Europy. - Zdecydowałem się wyjechać na Łotwę, bo chciałem się sprawdzić w innych warunkach. Zobaczyć jak funkcjonuje ta dyscyplina, poza naszym krajem. Dzisiaj z perspektywy czasu uważam, że była to dobra decyzja. Podobnie jak występy w Pardubicach. Zobaczyłem jak wielka różnica jest między tymi ligami a naszą polską. Kluby są lepiej zorganizowane. Nie trzeba się martwić o takie rzeczy jak sprzęt, załatwianie sędziów, trenera czy lekarza. Po prostu przychodzisz na mecz i grasz. Za sprawy organizacyjne odpowiedzialna są inne osoby. U nas wszystko załatwiają sami zawodnicy. Nie wspomnę o trenerze, bo tych w polskiej lidze po prostu nie ma – mówi Michał Dziurdzik.

Walkę o czeską ekstraklasę podjął również młodszych kolega Dziurdzika z Szarotki, Łukasz Chlebda. – Uczestniczyłem w turnieju Fat Pipe Cup, grając w barwach słowackiego FBC Nitra – wyjaśnia Łukasz Chlebda. – Zagraliśmy przeciwko drużynie złożonej z prezesów, menadżerów klubu FBC BiX Ostrava, taki hobbystyczny zespół. Dobrze mi poszło i prezes FBC BiX Ostrava zaczął się interesować moją osobą. Po jakimś czasie odezwał się pisząc do mnie maila. Wybrałem się razem z „Kaczorem” na międzynarodowy turniej South Bohemia Regent Cupu. Rozegrałem dziewięć spotkań z bardzo mocnymi zespołami, ale z Ostrawą nie doszedłem do porozumienia. Wybrałem studia na AE w Krakowie. Tym samym, przynajmniej na rok, pozostaję w Szarotce.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama