24.11.2008 | Czytano: 1530

Wypadek przy pracy

… zdarzył się mistrzom Polski. W pierwszym meczu góralom nic, a nic nie wychodziło i dość niespodziewanie, aczkolwiek pewnie ulegli gdańskiemu Stoczniowcowi. Zabójcze kontry przybyszów z nad morza rozłożyły „Szarotki”. Na szczęście w rewanżowym spotkaniu wzięły srogi rewanż, udowadniając tym samym, iż dzień wcześniej miały zły dzień.

- W pierwszym spotkanie skuteczność mieliśmy praktycznie równą zero – twierdzi trener MMKS, Łukasz Gil. – Nie wykorzystaliśmy „setek”, szła kontra i goście ją zamieniali na bramkę. W obronie zagraliśmy bardzo słabo. Popełniliśmy sporo prostych błędów, które z zimną krwią wykorzystał rywal. Nazajutrz zagraliśmy zdecydowanie lepiej. Przemeblowałem skład, dołączył do nas W. Bryniczka, Wróbel oraz Kapica i już po 20 minutach losy pojedynku zostały rozstrzygnięte.

MMKS Podhale Nowy Targ – Stoczniowiec Gdańsk 3:7 (0:2, 1:3, 2:2) i 12:4 (6:1, 3:0, 3:3)
Bramki dla Podhala: Puławski, Szumal, Sulka ( I mecz); Michalski 4, Wróbel 2, Puławski 2, Kapica, Kolasa, K. Bryniarski, Kos ( II mecz).

MMKS Podhale: Szlachtowski (od 10 min S. Mrugała); Gacek - Gaczoł, Szumal - Kowal, Wiktor - R. Mrugała, Zembal; Kolasa - Wcisło – Michalski, Sulka - Puławski – Kos, Wielkiewicz - Bryniarski - Kaczorowski, Noworolnik – Rzymowski – Bielak. Trener Łukasz Gil. W rewanżu w bramce stanął S. Mrugała, który w 43 min. zastąpiony został przez Szlachtowskiego. Ponadto grali: Wróbel, W. Bryniczka i Kapica.


Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama