W Singapurze Brzeski walczył o „być albo nie być” w UFC, bowiem Polak jest po dwóch porażkach. a teraz czeka przed nim kolejne spore wyzwanie Jego przeciwnikiem był Waldo Cortes-Acosta. Dominikanin trafił do organizacji poprzez dobry występ w DWCS. Od tamtej pory zapisał na swoim koncie dwa zwycięstwa i jedną porażkę w UFC. W kwietniu tego roku przegrał na punkty z Marcosem Rogerio de Limą.
- Dwie poprzednie walki przegrałem, pierwszą trochę kontrowersyjnie, ale cieszę się, że federacja dała mi szansę na poprawę i zrobienie ciekawego pojedynku - powiedział Łukasz Brzeski
Poroninianin wdarł się przebojem do UFC – jak jego rywal - wygrywając walkę podczas Dana White’s Contender Series. Jego debiut w UFC się opóźnił z uwagi na zawieszenie związane z dopingiem. Debiut dla organizacji Ultimate Fighting Championship zaliczył 13 sierpnia 2022 na UFC Fight Night Vera vs. Cruz, gdzie zmierzył się z byłym mistrzem czesko-słowackiej organizacji Oktagon MMA w wadze półciężkiej, Martinem Budayem. Walkę przegrał kontrowersyjnym werdyktem decyzją niejednogłośną. 11 marca 2023 podczas UFC Fight Night Yan vs. Dvalishvili stoczył walkę z Karlem Williamsem. Przegrał to starcie przez jednogłośną decyzję sędziowską (30-26, 30-26, 30-27). Łukasz Brzeski zaliczył dość niefortunne przywitanie z kibicami podczas gali UFC Vegas 71. W trakcie wejścia na główną arenę zmagań wyraźnie zaabsorbowany nadchodzącą walką patrzył przed siebie i przybijał piątki fanom przy barierce. Jeden z nich wzniósł do góry kufel pełen piwa, który energicznym ruchem dłoni Brzeskiego powędrował w górę i rozlał zawartość na głowy kibiców. Zawodnik szybko przeprosił
„Na papierze nie jest łatwe zestawienie dla Łukasza Brzeskiego. Walco Cortes-Acosta to bardzo sprawny bokser, który posiada wystarczająco mocną defensywę zapaśniczo-parterową, aby unikać tutaj walki na chwyty. W stójce natomiast jego szybkość, technika i precyzja stanowić mogą spore wyzwanie dla Łukasza. Wiadomo, waga ciężka, jeden cios może przesądzić” – prognozował ekspert lowking.
Łukasz zapowiadał, że przed starciem czuje się świetnie i jest dobrze przygotowany na nowe wyzwanie. - Moja dyspozycja wygląda świetnie. Całe przygotowania przebiegły pomyślnie, świetnie się przy tym bawiłem i czuję się, jak nigdy się nie czułem. Rywal jest świetnym strikerem. To jedyna płaszczyzna, którą dało się zaobserwować, ale też nie lekceważę innych jego stron, zapasów czy parteru, bo może też pomyśleć oglądając moją ostatnią walkę, że to zapasy będą odgrywały tutaj większą rolę i może spróbować mnie obalać. W każdym razie jestem przygotowany na wszystko i wydaje mi się, że przeciwnicy, z którymi miałem do tej pory do czynienia, to dużo ostrzejsi, trudniejsi rywale. Przeciwnik stoi bardzo mocno na przedniej nodze. To uniemożliwia mu wiele manewrów, jak np. cofanie się. Nie ma równomiernie rozłożonego środka ciężkości. Myślę, że kluczem będzie rozbijanie tej nogi. To jest jedna z taktyk, którą przerabiamy i myślę, że zadziała to świetnie – mówił Brzeski przed walką.
Walka Brzeskiego była ostatnią w karcie wstępnej. Kategoria ciężka – to wszystko może się zdarzyć. Polak jednak nie wygrał pierwszej swojej walki w UFC. Już po 2 minutach walki został znokautowany. Potężne dwa ciosy, a prawy powalił go twarzą na matę. Ciężki nokaut.
W oktagonie pojawił się również drugi reprezentant naszego kraju. W walce w kategorii plus 83 kg. zmierzył się Michał Olejsiejczuk z Amerykaninem Chidi Njokuanim. Szybko zakończył się pojedynek. Na początku zaatakował Amerykanin, ale Polak szybko skontrował, sprowadził go do parteru i okładał ciosami. Wyprowadzane były jak z karabinu maszynowego i sędzia musiał przerwać walkę ogłaszając zwycięstwo reprezentanta naszego kraju. Polak pokonał Chidiego Njokuaniego przez nokaut w końcówce pierwszej rundy. Polak tym samym przerwał złą passę dwóch porażek z rzędu i może być spokojny pozostania w gronie wojowników rywalizujących w największej federacji MMA na świecie.
Stefan Leśniowski