03.04.2020 | Czytano: 8649

Z lamusa: Wojas Cup – Czeski Uniwersytet (+zdjęcia)

W dniach od 12 do 14 sierpnia 2005 roku na nowotarskim lodowisku rozegrany został turniej hokeja na lodzie WOJAS CUP 2005. Turniej rozegrany z okazji 15 – lecia działalności Zakładów Produkcyjno- Handlowych WOJAS.

Sympatycy hokeja mieli nie lada gratkę. W dodatku w lecie, gdy byli spragnieni hokeja. W imprezie udział wziął czeski zespół Havirov Panthers oraz odwieczny rywal „Szarotek”, wielokrotny mistrz Polski – Dwory Unia Oświęcim i TKH Toruń. Z kolei miejscowy zespół szykował mocną pakę na nowy sezon. Początkowo w turnieju rozpisana była węgierska drużyna DAC Invitel, ale z powodów braku przygotowania na lodzie drużyna zrezygnowała z przyjazdu do Nowego Targu. Węgierska drużynę zastąpił aktualny wtedy wicemistrz Polski - Dwory Unia SSA Oświęcim.

- Turniej powinien stać na wysokim poziomie, gdyż nie ograniczyliśmy liczby obcokrajowców. Każdy zespół będzie miał okazję przetestować swoich stranieri. Mamy już ustalony skład i nie planujemy testować nowych obcokrajowców oprócz tych, których już mamy. Hokeiści będą walczyć o Puchar Wojasa. Będzie to trofeum przechodnie, bo zakładamy, iż Wojas Cup wejdzie na stałe do hokejowego kalendarza. Chcemy, żeby co roku w tym terminie był rozgrywany informował przed zawodami wiceprezes ds. marketingowych SSA Wojas Podhale, Piotr Kołodziej.

Piotr Kołodziej
Niestety – w kolejnych latach turniej nie pojawił się już w hokejowym kalendarzu. Trudno jednak mieć pretensje do sponsora, bo tak naprawdę nowotarskiego lodowisko nie było dla niego dostępne. Ciągle trwały przepychanki z właścicielem obiektu, który nie kwapił się z zamrożeniem tafli na czas. To sprężarki nie działały, to remont się przeciągał…, a drużyna Wojasa przygotowania do sezonu prowadziła za południową granicą. Cierpliwość Wiesława Wojasa dobiegła końca w 2010 roku. Po zdobyciu mistrzowskiego tytułu już nie chciał się udzierać z władzami miasta i odszedł z klubu.

Pierwszy i – jak na razie – ostatni turniej ( nigdy nie mów nigdy) wygrał czeski Havirov Panthers. To była przepaść, chociaż nie był to zespół z najwyższej czeskiej półki. Nie gra w ekstraklasie, a w poprzednim sezonie zajął dopiero dziesiąte miejsce w pierwszej lidze. Gdzie my jesteśmy? Dla naszych drużyn był to – jak określił trener „Szarotek”, Zdislav Tabara – uniwersytet hokeja. Nowotarżanie w turnieju zajęli drugie miejsce.

- Otrzymaliśmy surową lekcję hokeja. To był uniwersytet w wykonaniu Havirova. Pokazali piękny hokej, z doskonałym przyspieszeniem w środkowej strefie, bez przetrzymywania krążka, z szybkimi i dokładnymi podaniami. Nasza praca była mało wydajna. Nie dorównywaliśmy im w każdym elemencie – przyznał trener „Szarotek”, Zdislav Tabara.

Czy „Szarotki” mogły sięgnąć po pierwsze miejsce?

Mając na uwadze realny układ sił, takie pytanie nadaje się jedynie do ujmowania w kategoriach retoryki.. A jednak na nie można odpowiedzieć twierdząco. Oczywiście po spełnieniu kilku warunków. Gdyby górale byli tak dojrzałym i szybkim zespołem jak „Pantery”, posiadającym fantazję i zwinność. Gdyby potrafiły na pełnej szybkości swobodnie i dokładnie rozgrywać akcje. Gdyby górale lepsi byli w pojedynkach jeden na jeden i w starciach przy bandzie. No i przede wszystkim, gdyby potrafi wykorzystywać dogodne sytuacje. Tymczasem Podhalanie wszytko robili wolniej, a tym samym niedokładniej niż dziesiąty zespół czeskiej pierwszej ligi. Przy tej klasie zespołu nie można - jak to jest w naszej lidze – przetrzymywać długo krążek, bo rywal na to nie pozwoli. Albo go odbierze, albo zmusi do niecelnego podania. Dlatego nowotarżanie mieli ogromne trudności z inicjowaniem szybkich akcji zaczepnych.

Więcej traci sił ten zespół, który ustępuje swojemu rywalowi przede wszystkim pod względem jazdy na łyżwach, dokładności podań, gry ciałem. Czesi z dużą lekkością i swobodą poruszali się po lodzie. Te braki jakoś trzeba nadrobić, ale cena jaką przychodzi płacić za waleczność i ambicję, nie popartą płynnością gry, jest bardzo wysoka. Na ogół sprowadza się do straty sił i bramek.



Zupełnie inny obraz gry widzieliśmy w wykonaniu nowotarżan z krajowymi rywalami. Ale to był hokej z „naszej półki” - emocjonujący, ale bez finezji czy technicznych fajerwerków. Ot, takie średnie rzemiosło. Na tle polskich drużyn „Szarotki” dobrze prezentowały się w polu. Przeprowadzały akcje z rozmachem, kombinacyjne, ale potwornie były nieskuteczne. W dwóch meczach zdobyły tylko po bramce. To stanowczo za mało, zważywszy na fakt, iż z Toruniem oddały 25 celnych strzałów, a z Unią – 36. Jakże więc niski procent skuteczności uzyskały. Górale nie potrafili wygrywać pojedynków sam na sam z bramkarzem.


„Złoty gol”

Jego team rozpoczął turniej od wygranej z Toruniem. Padła tylko jedna bramka. „Szarotki” kazały na nią czekać aż do 59 minuty! „Złoty gol” padł po ładnej akcji na „jeden dotyk”. Jarosław Różański dostrzegł pozostawionego bez opieki Janusza Hajnosa przy drugim słupku. Rzucił „gumę” wzdłuż bramki, a środkowy pierwszej formacji dołożył tylko łopatkę kija. Wcześniej nowotarżanie nie potrafili zmusić do kapitulacji Tomasza Wawrzkiewicza, a od 33 minuty Łukasza Kiedewicza. A mieli ku temu mnóstwo okazji. Torunianie w pierwszej tercji często strzelali, z każdej pozycji. Nie były to strzały na tyle groźne, by Krzysztof Zborowski musiał po nich wyjmować „gumę” z siatki.

Jacek Zamojski

W drugiej odsłonie nowotarżanie niemiłosiernie „trzepali” parkany golkiperom gości. Hokeiści z grodu Kopernika w tej fazie gry mieli tylko dwie sytuacje. W kolejnej części meczu ze skutecznością „Szarotek” nadal nie było lepiej. Przegrywały pojedynki jeden na jeden, nie trafiały do pustej bramki. „Szarotki” miały też kłopoty z rozgrywaniem „zamka” przy grze w przewadze.




SSA Wojas Podhale Nowy Targ – TKH Toruń 1:0 (0:0, 0:0, 1:0)
1:0 – Hajnos – Różański – Kacir (58:38).
Podhale: Zborowski; Gil – Jakes, Zamojski – Dutka, Wilczek – Talaga; Kacir – Hajnos – Różański, Łyszczarczyk – Moskal – Podlipni, Zubek – Jastrzębski – Batkiewicz oraz Zapała. Trener Zdislav Tabara.
TKH: Wawrzkiewicz ( od 32:48 Ł. Kiedewicz) ; Korczak – Cinalski, R. Fraszko – K. Piotrowski, Potac – Piekarz, Dąbkowski – Bukna; Proszkiewicz – Słowakiewicz – Bomastek, Chrzanowski – Rimsky – Myszka, Marmurowicz – Filipi – Suchomski, Nikiel – Voskar – S. Kiedewicz. Trener Jarosław Morawiecki.

Bramkarskie popisy

Pojedynki Podhala z oświęcimską Unią zawsze mobilizowały zawodników obu zespołów i okazuje się, że nie tylko o ligowe punkty. Toteż licznie zebrani kibice byli świadkami szybkiego, dobrego spotkania z dużą ilością strzałów i parad bramkarzy. Obaj golkiperzy – Tomasz Rajski i Przemysław Witek – byli pierwszoplanowymi postaciami. Interwencje ich wzbudzały zachwyt na widowni i ...kompleksy u napastników. Na występie Rajskiego pojawiła się jednak spora rysa.

Marcin Ćwikła

To po jego błędzie, w 57 minucie, gdy uniści grali w osłabieniu, Podhale straciło wydawałoby się pewną wygraną. Ostania instancja miejscowych nie wiadomo w jakim celu, wyjechała z bramki ( blisko krążka był Jacek Zamojski) i tak niefortunnie rozegrała krążek, że ten trafił wprost na łopatkę kija Marcina Jarosa. Rajski zdążył wrócić do bramki, ale nie był w stanie dobrze się ustawić. Do tego momentu, prowadziły „Szarotki” i były stroną bardziej aktywną. W dwóch pierwszych odsłonach oddały 29 strzałów, podczas gdy ich przeciwnik – 18. Tylko jeden znalazł drogę do siatki. W 17 minucie zrobił się kocioł pod bramką Witka po potężnym uderzeniu Zamojskiego. Odbiła od parkanów „guma” została wycofana na niebieską linię. Zamojski przerzucił ją na drugą stronę do Rafała Dutki. Do strzału tego ostatniego Dariusz Łyszczarczyk przyłożył łopatkę kija i golkiper Unii musiał wyciągać krążek z siatki. Chwilę później gospodarze dzięki fenomenalnym paradom Rajskiego nie pozwolili unistom wykorzystał podwójnej przewagi.



W drugiej tercji oświęcimianie nie wykorzystali 64 –sekundowego okresu gry w pięciu na trzech, a górale – 44 – sekundowego. To zasługa golkiperów. Grano twardo, aż bandy i kości trzeszczały. Ostre ataki ciałem wzbudzały aplauz na widowni. W tym elemencie prym wiedli miejscowi. Pierwszy kapitalnym bodiczkiem popisał się Dutka, a potem w jego ślady poszedł Marcin Ćwikła i Bartłomiej Talaga. Po ataku tego ostatniego Jaros długo nie mógł dojść do siebie. Sędzia ocenił, iż wszystkie te ataki były prawidłowe.

Tomasz Rutkowski ( II trener Unii): - Jak na początek sezonu, to obie drużyny są w dobrej dyspozycji. Remis sprawiedliwy. Obaj bramkarze, byli czołowymi postaciami meczu. Sędzia się troszkę pogubił. Nie karał za ewidentne faule, jak choćby po ataku Talagi, a odsyłał zawodników za zagrania nie kwalifikujące się na karę.
Zdislav Tabara (trener Podhala): - Naszym największym problemem jest skuteczność, a raczej jej brak. Nie potrafimy zdobywać goli z doskonale wypracowanych sytuacji. Mieliśmy zdecydowaną przewagę w strzałach. Brak nam spokoju na łopatkach kija w decydujących momentach. Za mało jest też gry agresywnej przed bramką rywala.

SSA Wojas Podhale Nowy Targ – Dwory Unia Oświęcim 1:1 (1:0, 0:0, 0:1)
1:0 – Łyszczarczyk – Dutka – Zamojski (16:54), 1:1 – Jaros (56:04 w osłabieniu).
Podhale: Rajski; Dutka – Zamojski, Sroka – Łabuz, Wilczek – Talaga; Łyszczarczyk – Moskal – Podlipni, Malinowski – Ćwikła – Biela, Zapała – Jastrzębski – Zubek. Trener Zdislav Tabara
Unia: Witek; Piekarski – Gavalier, Gabryś – Bochaczek, Noworyta – Kłys, Kozak – Połacarz; Puzio – Mihalik – Klisiak, Jaros – S. Kowalówka – Misal, Wołkowicz – Ryczko – Stachura, Radwan – Bibrzycki – Wojtarowicz. Trener Richard Farda.

Hokejowy Uniwersytet

Czesi grali z ogromną lekkością, jakby od niechcenia. Nie jeździli, a fruwali po lodzie – takie odnosiło się wrażenia. To tak jakby Syrenka spotkała się z Ferrari. Czesi jak tylko byli w posiadaniu krążka, wrzucali drugi bieg i byli nie do zatrzymania przez „Szarotki”. Na pełnej szybkości grali bardzo płynnie, swobodnie i dokładnie rozgrywali akcje. Momentami krążek chodził im od kija do kija jak po sznureczku. Lepsi byli w pojedynkach jeden na jeden i przy bandzie. No i przede wszystkim pokazali nowotarżanom jak wykorzystuje się dogodne sytuacje. Gole zdobywali po akcjach godnych kamer filmowych. Ich akcje i gole nagradzane były burzą oklasków i...westchnieniem: „ kiedy my tak grać będziemy”. Były momenty, iż zakręcali nami w tercji jak „słoiki”.

Marian Kacir

Troszkę radości w serca miejscowych kibiców wlały dwa gole. Pierwszy zdobyty po bardzo ładnej trójkowej akcji. Akcje w środkowej strefie zainicjował Patrik Moskal, który posłał w bój Zbigniewa Podlipniego. Ten w tercji rywala przerzucił krążek do pędzącego równolegle z nim Łyszczarczyka. Uderzenie z „pierwszego” i czarny przedmiot znalazł się w siatce. To było na 1:2 i wydawało się, że ta akcja doda animuszu gospodarzom. Nic z tego. Po 21 sekundach przyszła mocna odpowiedź. Drugi gol był również autorstwa drugiego ataku. Będący w kole bulikowym Łyszczarczyk zagrał w korytarz bulikowy do Podlipniego i za moment krążek wylądował pod poprzeczką. W końcówce trzeciej tercji, gdy Czesi rozluźnili nieco obronne szeregi, górale mieli trzy „setki”, ale tylko udowodnili, że nie potrafią strzelać, nawet w sytuacji oko w oko z golkiperem.

SSA Wojas Podhale Nowy Targ – HC Havirov Panthers 2:9 (1:5, 1:2, 0:2)
0:1 – Prokop – Lipina (5:11), 0:2 – Seman – Zdrahal (6:33), 1:2 – Łyszczarczyk – Podlipni – Moskal (8:01), 1:3 – Zdenek – Rozum(8:22), 1:4 – Miksan – Sedlak (10:01 w przewadze), 1:5 – Sedlak – Lipina – Miksan(19:54), 1:6 – Miksan – Lipina – Sedlak(21:32), 1:7 – Zientek – Sprusil (28:22), 2:7 – Podlipni – Łyszczarczyk (32:17), 2:8 – Sedlak – Miksan – Sikora(44:40), 2:9 – Zurek – Zdrahal – Seman (50:55).



Podhale: Rajski ( od 29:36 Zborowski); Jakes – Gil, Zamojski – Dutka, Sroka – Łabuz oraz Wilczek i Talaga; Kacir – Hajnos – Różański, Łyszczarczyk – Moskal – Podlipni, Malinowski – Ćwikła – Biela oraz Zapała, Jastrzębski i Zubek. Trener Zdislav Tabara.
Havirov: Masny; Galvas - Balcik, Prokop – Malinsky, Vavrusa – Zientek, Vrtik – Brynecky; Sedlak – Lipina – Miksan, Zurek – Zdrahal – Seman, Lichy – Zdenek – Rozum, Sprusil – Sikora. Trener Jiri Reznar.

W innych meczach
HC Havirov Panthers – TKH Thyssen Krupp Energostal Toruń 7:2 (4:0, 2:1, 1:1)
1:0 – Sedlak (8:27), 2:0 – Miksan – Lipina (8:49), 3:0 – Lipina – Vrtik – Miksan (17:56), 4:0 – Balcik – Sprusi l(18:21), 5:0 – Rozum – Malinksky (32:03), 5:1 – Suchomski – Nikiel (35:30), 6:1 – Galvas – Sedlak (39:26), 6:2 – Furo – Rzimski (44:37), 7:2 – Sedlak – Zdenek (49:19).

HC Havirov Panthers - Dwory Unia SSA Oświęcim 3:1 (0:0, 1:1, 2:1)
1:0 – Miksan – Lipina – Prokop (26:34 w podwójnej przewadze), 1:1 – Mihalik (33:39 w przewadze); 2:1 – Lipina – Rozum (49:12); 3:1 – Lipina (54:31).

TKH Thyssenkrupp Energostal Toruń – Dwory Unia Oświęcim 3:3 (1:0, 1:3, 1:0)
1:0 – Suchomski – Marmurowicz (14:54), 2:0 – Bukna – Nikiel – Furo (23:40), 2:1 – Piekarski – Wołkowicz (25:13), 2:2 – Jaros – Garbyś (26:39), 2:3 – Sękowski (36:05), 3:3 – Bomsatek (54:35).

ALL STARS
Bramkarz: Tomasz Wawrzkiewicz (TKH Toruń);
Obrońcy: Tomas Jakes (Podhale) – Matej Bukna (TKH);
Napastnicy: Petr Lipina (Havirov) – Waldemar Klisiak (Unia) - Marian Kacir (Podhale).

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama